Autoportret

Przechodzenie przez ten trzy miesięczny proces twórczy nauczyło mnie szacunku do siebie, docenienia swojej wrażliwości, dostrzegania kobiecości, piękna.

Patrząc na różne kawałki siebie, nie tylko te piękne i doskonałe przestałam się wstydzić swojego ciała oraz siebie. Istotniejsze niż mój zewnętrzny wygląd stało się to, że w środku czułam się wspaniale.

Fotografia stała się moją terapią i tak jest do tej pory.


Dzięki temu doświadczeniu powstał projekt Uzdrawianie Fotografią, który ma służyć kobietom do powrotu do ich esencji, wolności i pewności siebie. 

Sama zaczęłam wyzwalać się z więzów swojego umysłu poprzez taniec.

5Rytmów w dużej mierze uzdrowiło moją relację z ciałem. Dzięki ruchowi głęboko zanurzałam się w ciemne części swojej podświadomości i uwalniałam to, co już mi nie służyło.

Z powrotem mogłam spojrzeć w lustro, czułam się lekko i dobrze ze sobą.

Dzięki kontakcie improwizacji doświadczałam budowania innych relacji niż te, które dotąd znałam. 
 

fot.Katarzyna Słomka Muskatie

 

 

 
 
 
 
 
 

Temat sztuki i ciała przewijał się w moim życiu od wczesnych lat. Dojrzałam szybciej niż większość moich rówieśniczek, bo gdy miałam około 10 lat. Zarówno fizycznie jak i psychicznie.

Urosłam, a razem ze mną mój biust. Bardzo wcześnie byłam seksualizowana zarówno przez rówieśników jak i dorosłych mężczyzn. Byłam niedopasowana do otoczenia i często czułam się potwornie niekomfortowo w swoim ciele. To odcisnęło duże piętno na mojej psychice, przez kolejne 9 lat trudno było mi patrzeć w lustro.


Swoją przygodę z aparatem zaczęłam od fotografii estradowej, krajoobrazowej i portretowej w wieku lat 16. Sporo eksperymentowałam, sprawiało mi to dużo radości, ale też często kryłam się za obiektywem.

 

 Po maturze zdecydowałam się na studia w Krakowskich Szkołach Artystycznych na kierunku Kreatywnej Fotografii. Tam otworzyły mi się oczy, poszerzył horyzont widzenia, czucia i doświadczania.

 

Właśnie tam po raz pierwszy spotkałam się z aktem. Modelki przychodziły na sesje i bez skrępowania rozbierały się ukazując wszystkie swoje wdzięki. Podobała mi się ta swoboda, jednak to, co widziałam przed obiektywem było napiętym ciałem wiedzącym jak się ustawić do idealnego kadru. Brakowało mi tam prawdy. 
 

FOTOGRAFKA 

ZAKOCHANA W

KOBIETACH

fot.Kateřina Zvěřinová

fot.Kateřina Zvěřinová

fot.Kateřina Zvěřinová

 

 

 
 
 
 
 
 

Fot. Sandra Kamińska

 

FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA

copyright Zuzanna Frankiewicz/ 2024

ZUZANNA FRANKIEWICZ

Jestem  kobietą z uważnym okiem i starą duszą artystki. Absolutnie zakochaną w kobietach i ich mocy.

Podążam ścieżką wyznaczoną przez życie i samą siebie. Otwartym umysłem i zmysłami doświadczam życia w pełni, przyjmując lekcję, które czekają na mojej drodze.

Mój świat jest sensualny, pełn barw, kształtów, zapachów i dźwięków. 

Myślę, że ścieżką do życia w pełni jest prawdziwie zakochać się w swojej esencji, nie próbować na siłę być kimś z idealnego szablonu. Zrozumiałam to nie tak dawno, gdy pozwoliłam sobie na wyzwolenie się z więzów własnych oczekiwań, przekonań i wstydu, że nie jestem ideałem.


To lekcja, którą przerabiam nie po raz pierwszy i pewnie nie po raz ostatni. Z każdą chwilą ewoluuje, zmieniam się i odkrywam coraz to głębsze zakamarki swojej świadomości.

Odkąd pamiętam byłam zafascynowana kobietami, już jako kilku latka malowałam je, rzeźbiłam, podziwiałam, skrycie zakochiwałam się w kobiecości nie bedąc jeszcze wtedy tego świadoma. 


Nigdy nie lubiłam robić rzeczy pod schemat, nigdy też się w niego nie wpisywałam.

W wieku parunastu lat dzięki mojej mamie trafiłam na Vedic Art - sztukę malowania intuicyjnego. Podczas czterodniowego warsztatu otworzył się przede mną cały wszechświat nieznanych obszarów do eksploracji. Od tamtej pory tym bardziej nie wpisywałam się w schemat. 
 

Moje relacje, zwłaszcza z kobietami były oparte na zazdrości i braku szczerości. W nowej rzeczywitości, w której się znalazłam mogłam doświadczać dotyku, uśmiechu, życzliwości i zachwytu drugim człowiekiem. Ogromna to była ulga, nagle świat stanął otworem.

 

Na ostatnim roku fotografii zaczęłam realizować dyplom o tytule "Natura Cielistości" był to projekt 10 aktów autoportretów, które pozwoliły mi się spełnić jako artystce i jednocześnie pokochać swoje ciało. 

Moje relacje, zwłaszcza z kobietami były oparte na zazdrości i braku szczerości. W nowej rzeczywitości, w której się znalazłam mogłam doświadczać dotyku, uśmiechu, życzliwości i zachwytu drugim człowiekiem. Ogromna to była ulga, nagle świat stanął otworem.

 

Na ostatnim roku fotografii zaczęłam realizować dyplom o tytule "Natura Cielistości" był to projekt 10 aktów autoportretów, które pozwoliły mi się spełnić jako artystce i jednocześnie pokochać swoje ciało.